poniedziałek, 19 stycznia 2015

Baranie jądra – jak to ugryźć?



Jakie wino ja dobiorę do jąder baranich? – to pytanie zadałam sobie dość przerażona na widok radosnego kucharza z miską pełną tego afrodyzjaku dla odważnych. Miało to miejsce na pewnym spotkaniu jedzeniowych wariatów, podczas którego każda z dwudziestu zaproszonych osób mogła gotować i pozwolić zjeść  innym to, na co miała ochotę. Ja natomiast starałam się do wszystkiego znaleźć jakieś połączenie z winem: przyniesionym przeze mnie, przez gości oraz zakupionym na miejscu. Nie wiedziałam, co będziemy jedli i w jakiej kolejności. To była szalona noc.
Kiedy w kuchni pojawiły się baranie jądra, zaczęliśmy oczywiście od żartów i mini sesji zdjęciowej z udziałem tych pierwszych, której efektów czytającym oszczędzę. Skupmy się więc na gotowaniu. Obróbkę tego produktu rozpocząć należy od zdjęcia dwóch błon, które to zajęcie podobno ciężko wykonywać jest mężczyznom, z natury w kwestii jąder bardzo wrażliwym. Kroimy je na półcentymetrowej grubości plasterki, posypujemy grubo zmielonym pieprzem, solą i marynujemy w czosnku i roztopionym maśle. Ostawiamy na pół godziny. Następnie smażymy około 10 minut (nie musimy już dodawać masła na patelnię). Możemy podlać białym winem i je zredukować. Posypujemy ziołami: kolendrą lub pietruszką oraz dymką i podajemy.

 
I wyglądem i smakiem przypominają przegrzebki.
Jakiego smaku się spodziewacie? Baranie jądra nie mają tego charakterystycznego intensywnego zapachu baraniny. Tak naprawdę gotowe danie pachnie mocniej masłem i ziołami, niż samym mięsem. W smaku powinny być cudownie miękkie. Przypominają konsystencją i nawet smakiem przegrzebki (czyli tzw. z polska sę żaki)!
Można podejść do nich z białym, pełnym winem, łączącym w sobie sporą kwasowość z maślanymi nutami beczki i pełnym ciałem. My mieliśmy na stole kupaż viogniera, rieslinga i chardonnay - ONA z 2009 roku od chilijskiego producenta Anakena. Rieslinga wkład w wino był super (kwasowość), chardonnay zaokrąglone beczką też, nut kwiatowych od viogniera do tego dania mogłoby nie być, ale ogólnie połączenie i samo wino na plus. Za to ta lekko gąbczasta struktura jąder, przypominające też nieco wątróbkę pasowała świetnie do drugiej butelki, którą z daniem sparowaliśmy – pinota (do dyspozycji mieliśmy Pinot Noir 2010 od Saracco).  Też miał trochę kwiatów w nosie, ale jego nuty mokrej trawy, ziół, grzybów oraz delikatna struktura świetnie pasowały do jąder barana. 

 
Pasowało.
Podsumowując:
- jądra baranie przyrządza się łatwo
- pachną subtelniej niż baranina
- smakują jak przegrzebki i mają coś z konsystencji wątróbki
- zrobione na maśle z ziołami dobrze smakują ze zrównoważonym, beczkowym chardonnay oraz pinot noir

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz